Dwusuwowa Victoria w stanie piwnicznym. Wygląda na fabryczny komplet z którego trochę zaginęło. Oczywiście brak osprzętu kierownicy, czasza lampy przerobiona. W osobnej skrzynce budzące niepokój części silnikowe - zdecydowanie nie wypełnią pustego silnika. Dlatego punkt pierwszy demontażu to ocena stanu silnika.
I tu niespodzianka, po odkręceniu pokrywy wylały się resztki oleju a silnik wygląda na kompletny.
Dla rozrywki rzut oka na tabliczkę znamionową - oryginalna a numery ramy i silnika zgadzają się z tymi na tabliczce.
Tłok zapieczony w cylindrze ale jest. Dotarła do niego jakaś ręka z pilnikiem i młotkiem ale i tak trzeba przeszlifować cylinder i dorobić nowy tłok. Większość energii próbującego uruchomić silnik skoncentrowała się w okolicach prądnicy. Wał nie pasuje do wirnika, wirnik co cewek, koło zamachowe przerabiane...
Blacharka wygląda raczej dobrze. Uszkodzona jest natomiast główka ramy. Pękła w okolicach górnego łożyska a góra sztycy jest pogięta. Dolna część trapezu jest, mówiąc nieco "nietechniczne", pomięta. Victoria pomimo "solidnego" wyglądu składa się z raczej delikatnych elementów. Być może używanie jej do np. skoków z rampy mleczarni było niecelowe... Ostatnio mijałem taką mleczarnię. Nikt już nie skakał z rampy - młodzi właściciele Wuesek grzecznie siedzieli na rampie a pokolenie PRL-owskich jeźdźców - skoczków przed telewizorami.
Blacharkę wstępnie obejrzano i przygotowano do piaskowania.
Rozebrano koła. Piasty zachowane w dobrym stanie. Ocalały także osie i miseczki łożyskowe - kulki zaginęły. Bębny mocowane do wąskich piast śrubami M5 - oj nie był to motocykl do skakania z rampy.
Rozebrano silnik. Jest kompletny, bez przeróbek i widocznych uszkodzeń. Jakkolwiek jego konstrukcja cieszy oko mechanika - fajne, niestandardowe rozwiązania, dużo ładnych małych części, wszystkie starannie wykonane - to łatwo zrozumieć dlaczego wytwórnia splajtowała. DKW reklamowało swoje silniki jako mające najmniej części - silniki Victorii miały ich chyba najwięcej (oczywiście mówimy o przedwojennych dwusuwowych dwusetkach).
Łożyskowanie wału na 3 łożyskach rolkowych i jednym kulkowym godne co najmniej pięćsetki. Tylko po co było tak podrażać silnik? Może we współczesnym świecie Victorii byłoby łatwiej. Marketing mógłby dodawać do motocykla koszulkę z napisem "Kupiłem Victorię - stać mnie".
Jak to zwykle bywa wał skorodowany pod rolkami.
Elementy sprzęgła i skrzyni biegów w dobrym stanie.
Z cylindra usunięto nagar. Po wyczyszczeniu i pomalowaniu przeznaczono do szlifu. Z karterów i dekli trzeba zdjąć warstwę łuszczącej się farby.
Wypiaskowano blacharkę. Zaspawano niepotrzebne otwory. Zabezpieczono elementy gruntem antykorozyjnym.
Wypiaskowano i wymyto kartery. Przegwintowano otwory i dokładnie sprawdzono uszkodzone miejsca.
Uszkodzeń i ubytków w delikatnych odlewach jest dość sporo, spowodowanych to katastrofą wirnika prądnicy, to uderzeniem w silnik, w większości nie powinny sprawić poważniejszych problemów. Niestety wyłamane mocowanie wałka kopniaka to poważny kłopot. Jedyne trwałe rozwiązanie to wydłużenie wałka tak aby był łożyskowany w nieuszkodzonej części karteru. Ponieważ wałek kopniaka i tak ma urwany gwint mocujący kopniak i jest krzywy - można wykonać nowy bez specjalnego żalu.
Nawiasem mówiąc to fajny przykład do rozdziału książki o podstawach konstrukcji maszyn zatytułowanego "Przykładowe wady konstrukcyjne". Zbyt cienka ścianka odlewu w połączeniu z płytkim osadzeniem wałka i na dodatek sprężyna kopniaka zaciskająca się na odlewie od zewnątrz przegrywają ze zdesperowanym właścicielem skaczącym po kopniaku.
Przeszlifowano uszkodzone czopy wału i dopasowano łożyska i uszczelnienia.
Wymieniono łożyska skrzyni biegów, wyczyszczono wałki i skontrolowano działanie.
Wyczyszczono i złożono elementy sprzęgła.
Trzeba przyznać że silnik jest delikatny ale trudno mu odmówić pewnej elegancji konstrukcji. Dźwigienki łatwo dopasować na wieloklinach a składanie jest bajecznie łatwe. Dla uspokojenia można sobie składać i rozkładać przed snem.
Dopasowano koło zamachowe z wirnikiem.
Przymierzono prądnicę - może być. Szansa na przywrócenie silnikowi pełnej sprawności jest bardzo duża. Wysłano więc do dorobienia tłok i rozpoczęto prace nad karoserią.
Zreperowano i złożono główne części ramy.
Podstawka centralna wymagała poważnych zabiegów chirurgicznych.
Naprawa elementów siodła to raczej zadanie dla dentysty. Zreperowano mocowania sprężyn, sworznie i wypracowane otwory.
Sztyca zawieszenia to praca dla dentysty (odbudowa wyłamanych elementów) oraz dla ortopedy (prostowanie i wspawanie usztywnienia).
Miseczki łożyska główki ramy wyczyszczono i osadzono w ramie. Złożono łożyska główki ramy.
Wyprostowano i zmontowano elementy trapezu. Wszystkie były niemiłosiernie wręcz pogięte. Pod pewnym względem Victoria jest niezwykle nowoczesna - wygląda solidnie i okazale a czasem ma się wrażenie że ktoś oszczędzał na materiale - niektóre mopedy miały sztywniejsze przednie zawieszenia.
Wstępna operacja plastyczna błotnika i przód skompletowany. Kierownica od MZ-tki do wymiany, lampa też się nie nadaje.
Zbiornik pasuje - do wymiany mocowanie kranika. Kulisa zmiany biegów oryginalne i kompletna.
Puszka narzędziowa to ładna podróbka tyle że mocowanie do ramy miała ze złej strony. Po przeróbce pasuje. Dorobiono nowy zawias płetwy i połamane fragmenty pałąków.
Sprawdzono elementy piast i dekli. Zmontowano dekle. Wyczyszczono i sprawdzono napęd prędkościomierza - jest OK. Oryginalne osie z konusami nie nadają się już do użytku. Gniazda piast zostaną przetoczone pod łożyska toczne.
Zakupiono łożyska i wykonano tylną oś z dystansami i nakrętkami.
Zmontowano piastę i dekiel. Wykonano napinacze łańcucha i cięgno hamulca.
Przetoczono przednią piastę i dorobiono oś z nakrętkami i dystansami.
Zmontowano piastę, dekiel i napęd prędkościomierza.
Dopasowano kierownicę, klamki z uchwytami i rolgaz. Wytoczono nowe mocowanie rolgazu.
Pomalowano piasty i dekle. Przyklejono nowe okładziny hamulcowe. Pomalowano felgi. Zamówiono szprychy.
Dorobiono brakujący podnóżek.
Sprawdzono szczelność zbiornika. Wymieniono uszkodzone mocowanie kranika. Pokryto klejem miejsca lutowane. Zbiornik pomalowano gruntem epoksydowym i przygotowano do lakierowania.
Zapleciono koła, złożono piasty ze szczękami hamulcowymi i przymierzono przygotowane do malowania błotniki.
Przetoczono pokrętło amortyzatora skrętu i wstawiono do niego tuleję z gwintem.
Wymieniono zębatkę zdawczą i założono nowy łańcuch.
Dopasowano pełną osłonę łańcucha. Dopasowano to za słabe słowo, w zasadzie przerobiono kota na psa. Tak czy siak będzie osłona w wersji luksusowej.
Naprawiono uchwyty reflektora.
Założono przednie koło i sprawdzono geometrię zawieszenia.
Poprawiono wysokość podstawki centralnej i wspawano wzmocnienia.
Ustawiono kierownicę i sprawdzono skrzynię biegów. Można rozbierać i malować na gotowo.
W uszkodzone miejsce łożyskowania wałka kopniaka wstawiono przedłużoną tuleję.
Wykonano nowy, dłuższy wałek kopniaka.
Wyczyszczono i naprawiono prądnicę. Wyczyszczono przerywacz i przygotowano kable do podłączenia elektronicznego regulatora napięcia.
Motocykl pomalowano i złożono z odnowionymi chromami.
Po dwóch pandemiach i jednej wojnie (w sumie półtora roku) Victoria doczekała się nowego tłoka.
Silnik złożono i wstawiono do motocykla.